Kurs podpatrzony u Heidi Blankenship.
Potrzebne nam będzie niewiele:
głównie wstążeczki organzowe 1-2 cm szerokości,
kółeczka z twardej tekturki ( różyczka wychodzi ciut większa niż kółko),
igła z białą, grubszą nicią i coś do przepychania wstążeczki np. nożyczki, szydełko itp..
Na kółku ( może być wycięte od ręki, niekoniecznie równiutko)
nacinamy jak najpłycej pięć dołeczków do zahaczenia nitki.
Obszywamy na około tak by nitka nie była zbyt napięta, ani za luźna, ponieważ
( tzn. by nam było dobrze przepchnąć pod nią wstążkę)
to powoduje późniejsze przemieszczanie się płatków i deformowanie kwiatka).
Teraz pozostałą nicią przyszywamy końcówkę wstążeczki na środku
( do kółka o średnicy 4 cm bierzemy jakieś 70-75 cm wstążki)
Wstążeczka powinna być przyszyta solidnie,
niekoniecznie ładnie, ponieważ tego widać nie będzie.
Teraz rozpoczynamy właściwą pracę, czyli przeplatamy wstążeczkę
raz nad, a raz pod nitką zawijając ją w ślimaczka.
Trzeba przy tym delikatnie modelować wstążkę tj.jakby układać,
by "płatki" nie były zbyt płaskie i raczej brzegi wstążki dawać do góry,
a nie pod spód.
Po zwinięciu całego ślimaczka trzeba sprytnie ostatnim obwinięciem
zamaskować brzeg koła, a koniec wstążeczki umocować pod zawojami.
I gotowa różyczka turkusowa
( brzegi lekko tuszowane dla lepszej wyrazistości płatków).
A tutaj pozostałe :
Ta jest ze wstążeczki ze złotą obwódką .
Ta na kóleczku 3 cm ze wstąki z błyszczącymi paseczkami na brzegach.
Można ją ozdobić w/g uznania czy potuszować.
A tę taką bardziej vintage zrobiłam ze wstążeczki świątecznej
z brzegami usztywnianymi drucikiem ( łatwo wymodelować ).
I to by było na tyle :)
Jeśli komuś spodobały się moje różyczki, a zrobi własne
w/g tego pomysłu bardzo proszę się nimi pochwalić.
Jestem ogromnie ciekawa jak wyjdą z innych wstążek
( jasielska pasmanteria miała ich bardzo ubogi wybór)